Recenzja: „Fachowiec” – Statham znów w formie

Na Fachowca poszedłem bez wielkich oczekiwań – ot, kolejny film akcji z Jasonem Stathamem, który ostatnio częściej niż rzadziej pojawia się na ekranie z pięściami w gotowości. Tym razem jednak wyszedłem z kina całkiem zadowolony i muszę przyznać: bawiłem się naprawdę dobrze.

Reżyser, znany z Legionu samobójców i Pszczelarza, serwuje widzowi solidną porcję adrenaliny. Fabuła opowiada o „niebieskim kołnierzyku”, który – jak to często bywa – zostaje zmuszony przez okoliczności do powrotu na drogę przemocy. Historia nie zaskakuje oryginalnością, ale działa na tyle sprawnie, że nie przeszkadza to w czerpaniu przyjemności z seansu. Tempo jest dobre, sceny akcji – dynamiczne i przejrzyste, a Statham robi dokładnie to, czego się od niego oczekuje: kopie, bije, strzela i rzuca krótkimi, suchymi tekstami.

Warto też wspomnieć o pozostałej obsadzie – Jason Flemyng, Merab Ninidze i Maximilian Osinski dobrze odnajdują się w swoich rolach, choć to oczywiście Statham gra tu pierwsze skrzypce. Relacje między postaciami są raczej powierzchowne, ale w filmie tego typu nie jest to dużym minusem.

Nie jest to produkcja, która zostanie ze mną na długo, ale podczas seansu ani przez chwilę się nie nudziłem. Jeśli ktoś szuka czystej, nieskomplikowanej rozrywki z dużą dawką akcji – Fachowiec spełni swoje zadanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *